Co się dzieje po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w nocy z 24 na 25 sierpnia przy ul. Kraszewskiego 12? Przypominamy, że wybuch w kamienicy pozbawił życia dwóch strażaków i doprowadził do licznych rannych wśród cywilów oraz służb ratunkowych. Lokalni przedsiębiorcy z tej okolicy czują się zapomniani i zignorowani przez władze miasta.

Kamienica, w której doszło do katastrofy, została odgrodzona i wyznaczono tzw. strefę zero. To oznacza dla wielu przedsiębiorców, jak np. właścicieli lokali gastronomicznych, całkowity brak dochodów i brak perspektyw na szybką poprawę sytuacji. Mimo zapowiedzi pomocy ze strony władz, lokalni biznesmeni twierdzą, że wsparcie, które otrzymali, nie jest wystarczające i nie odpowiada na ich realne potrzeby.

Przeczytaj również: Krwiobus wraca do Poznania – oddaj krew i pomóż innym!

Przedsiębiorcy: „Czujemy się pozostawieni sami sobie”

Marcin Turzyński, właściciel restauracji „Ona i On”, opisuje swoją sytuację jako dramatyczną. „Największym problemem jest to, że nie możemy normalnie funkcjonować jako restauracja. Sklepy z odzieżą mogą jakoś przetrwać, bo ubrania się nie psują, ale my musimy wyrzucać dobry towar” – mówi Turzyński. Restaurator podkreśla, że mimo że nie może prowadzić działalności, musi opłacać czynsz oraz utrzymywać pracowników. „Chcemy, aby nasi pracownicy mogli płacić swoje rachunki, a my nie mamy z czego płacić” – dodaje.

Przemilczanym problemem jest również fakt, że pomoc oferowana przez miasto, która obejmuje jedynie porady prawne i możliwość odroczenia niektórych opłat, nie rozwiązuje podstawowych problemów finansowych przedsiębiorców. Lokale gastronomiczne, takie jak „Ona i On”, napotykają dodatkowe trudności. Są one związane z brakiem możliwości dostosowania nowych przestrzeni do ich specyficznych potrzeb.

Pomoc, która nie spełnia oczekiwań

Prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak, obiecał wsparcie dla poszkodowanych, w tym przedsiębiorców. W jego oświadczeniu po katastrofie zapowiedział dostęp do lokali zastępczych i możliwość skorzystania z niskooprocentowanych kredytów. Jednak wielu właścicieli przedsiębiorstw, w tym Turzyński, uważa, że tych obietnic nikt nie realizuje/

Łukasz Kubiak z Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych (ZKZL) przyznaje, że najwięcej trudności sprawia dostosowanie dostępnych lokali do wymogów gastronomicznych. „Nie mamy lokalu, który od razu spełniałby wszystkie warunki sanitarno-epidemiologiczne” – informuje Kubiak.

Przedsiębiorcy – wielki apel o pilną pomoc

Krytyka ze strony przedsiębiorców, takich jak Jakub Tepper, właściciel dwóch restauracji na Kraszewskiego, podkreśla, że pomoc oferowana przez miasto jest zbyt ograniczona i nie odpowiada na potrzeby lokalnych biznesów. Tepper wymienia szereg punktów usługowych, które zostały zamknięte, a które również potrzebują wsparcia.

W obliczu trwającego kryzysu, przedsiębiorcy apelują o pilne i realne wsparcie, które pozwoli im przetrwać ten trudny okres i odbudować swoje działalności. Jak wskazują, brak konkretnej pomocy może mieć poważne konsekwencje dla lokalnej gospodarki oraz zatrudnienia.