To miały być spokojne żniwa, zakończone pełnymi skrzyniami dorodnych korzeni. Zamiast tego – na wielu polach w Wielkopolsce i w innych regionach kraju wyrosła… pietruszka naciowa. Zamiast białych korzeni – gąszcz zielonych liści. Rolnicy przecierają oczy ze zdumienia i złości, bo ten pozornie niewielki błąd oznacza dla nich ogromne straty finansowe.

Jak to możliwe, że pietruszka, tak dobrze znana i niepozorna, stała się bohaterką jednej z największych rolniczych afer ostatnich miesięcy?

Przeczytaj również: Poznań Maraton 2025 – maratońska niedziela pełna emocji i utrudnień

Kiedy pietruszka nie jest pietruszką

Wszystko zaczęło się od nasion. Rolnicy z Wielkopolski i kilku innych województw kupili materiał siewny od czeskiej firmy MoravoSeed, która – jak się dziś okazuje – dostarczyła im nasiona zupełnie innej odmiany niż ta, którą zamawiali. Zamiast pietruszki korzeniowej, przeznaczonej do gotowania, pieczenia i przetwórstwa, otrzymali nasiona pietruszki naciowej – odmiany, która służy głównie jako przyprawa i dekoracja potraw.

Dla przeciętnego konsumenta różnica może wydawać się niewielka – korzeń jak korzeń, natka jak natka. Ale dla rolnika to dwa zupełnie różne światy. Pietruszka korzeniowa wymaga innych warunków, innej pielęgnacji, innego czasu zbioru i przede wszystkim – trafia do zupełnie innego rynku zbytu.

Rekomendujemy zabiegi medycyny estetycznej w poznańskiej klinice Biogenica. Sprawdź: stymulatory tkankowe, botoks poznań, zabiegi laserowe poznań

Straty liczone w tysiącach

Zamiast planowanego zysku, rolnicy stanęli w obliczu klęski. Uprawy, które miały trafić do hurtowni, przetwórni i sklepów, okazały się bezużyteczne w swojej formie. Nie da się ich sprzedać jako pietruszki korzeniowej, bo… korzeni po prostu nie ma. W wielu przypadkach oznacza to całkowitą utratę plonów i miesięcy pracy.

Rolnicy są rozgoryczeni. Wielu z nich inwestowało w uprawy z kredytów, licząc na zwrot dopiero po zbiorach. Teraz zamiast dochodu mają przed sobą widmo długów. – Zasialiśmy zgodnie z zaleceniami, dbaliśmy o glebę, nawożenie, nawadnianie. Wszystko robione jak co roku. A tu taka katastrofa – mówią zgodnie poszkodowani plantatorzy.

Kto poniesie odpowiedzialność?

Czeska firma MoravoSeed, która sprzedała feralne nasiona, nie przyznaje się do winy. W oficjalnym oświadczeniu przesłanym do redakcji „Wieści Rolniczych” przedstawiciele przedsiębiorstwa twierdzą, że sami padli ofiarą błędu swojego dostawcy z Francji. Jak piszą, „nie była to kwestia błędnego oznakowania nasion z naszej strony, lecz pomyłka producenta zagranicznego, który wyprodukował je dla nas”.

Firma zapowiada przeprowadzenie dodatkowych testów i kontroli, ale dla rolników to marne pocieszenie. Czas leci, a pieniędzy wciąż brak. Z pomocą przychodzi im Ministerstwo Rolnictwa. Minister Stefan Krajewski publicznie zadeklarował wsparcie prawne i zachęca poszkodowanych do złożenia pozwu zbiorowego przeciwko producentowi nasion.

Chcesz zadbać o stan swojego uzębienia? Dzięki usługom dentysta Poznań jest to możliwe! Sprawdź: implanty poznań

Co dalej z pietruszką i cenami warzyw?

Pytanie, które coraz częściej pada na targowiskach i giełdach warzywnych, brzmi: czy afera pietruszkowa odbije się na cenach? Eksperci nie mają wątpliwości – jeśli część upraw rzeczywiście została zniszczona, możemy spodziewać się wzrostu cen korzeniowych warzyw, zwłaszcza pietruszki, która i tak od lat uchodzi za jedno z droższych produktów w polskich warzywniakach.

Niektórzy rolnicy próbują ratować sytuację, sprzedając zieloną natkę jako produkt ziołowy, ale zysk z takiej sprzedaży nie pokrywa strat. Część plonów po prostu się zmarnuje.

Pietruszka naciowa. Gorzka lekcja z zielonym finałem

„Afera pietruszkowa” to przykład, jak cienka granica dzieli sukces od katastrofy w rolnictwie. Wystarczy jedna pomyłka w partii nasion, by cały sezon pracy i nadziei legł w gruzach. Dla wielu gospodarstw to bolesna lekcja o tym, jak ważna jest kontrola jakości i odpowiedzialność producentów nasion.

Choć sprawa najpewniej trafi do sądu, straconego czasu i wysiłku nic już nie zwróci. Pozostaje nadzieja, że tegoroczna „zielona” pietruszka stanie się przestrogą dla całej branży – i przypomnieniem, że w rolnictwie, tak jak w życiu, nawet najmniejszy błąd może urosnąć do rangi prawdziwej afery.