Świąteczne stoły w Polsce uginają się od tradycyjnych potraw. Pachnące żurki, kolorowe mazurki, puchate baby wielkanocne, soczyste kiełbasy i jajka z majonezem – wszystko to tworzy klimat, który pamięta się przez całe życie. Jednak Wielkanoc się kończy i przychodzi moment, kiedy wiele z tych potraw trafia tam, gdzie nigdy nie powinny – do kosza. A przecież dla niektórych taki stół pozostaje tylko marzeniem.
Przeczytaj również: Fest Miejscówki – mapa życzliwości dla poznańskich seniorów
Wielkanoc – hojność nie musi kończyć się w domu
Marnowanie jedzenia to nie tylko problem ekologiczny czy ekonomiczny – to także problem społeczny. Bo kiedy jedna rodzina zastanawia się, co zrobić z nadmiarem jedzenia, inna zastanawia się, skąd wziąć choćby ciepły posiłek. Na szczęście są sposoby, by tę nierówność nieco wyrównać. W Poznaniu działa cztery jadłodajnie Caritas, które tuż po Wielkanocy przyjmują dobre do spożycia jedzenie.
To nie jest tylko gest dobroci – to konkretna pomoc. Każdy kawałek ciasta, każda porcja sałatki czy miska zupy może trafić do kogoś, kto właśnie tego potrzebuje.
Jedzenie, które może zmienić czyjś dzień
Poznańskie jadłodajnie prowadzone przez Caritas czekają na tych, którzy chcą podzielić się nadwyżką. Siostry, które prowadzą te miejsca, wiedzą najlepiej, jak z czułością i szacunkiem podać komuś talerz pełen nadziei.
Nie trzeba wiele – wystarczy nie wyrzucać. Spakować to, co zostało w lodówce, zadbać o świeżość i dostarczyć w jedno z poniższych miejsc:
- Jadłodajnia św. Brata Alberta, ul. Ściegiennego 133 – od wtorku w godzinach 8.00–18.00
- Jadłodajnia św. Elżbiety, ul. Łąkowa 4 – poniedziałek i wtorek w godzinach 10.00–16.00
- Jadłodajnia św. Urszuli, ul. Taczaka 7/16 – od poniedziałku w godzinach 10.00–19.00
- Jadłodajnia św. Józefa, ul. Niegolewskich 23 – od wtorku w godzinach 9.00–17.00
Każde z tych miejsc przyjmie żywność, która nadaje się do spożycia – świeżą, odpowiednio zapakowaną, niewymagającą długiego przechowywania.
Nie tylko pożywienie, ale i znak, że ktoś pamięta
Wielkanoc to czas, który w polskiej tradycji kojarzy się z odrodzeniem, z nowym początkiem, z nadzieją. Czasami jednak ta nadzieja musi przyjść w najbardziej podstawowej formie – w misce zupy, w kromce chleba, w talerzu ciasta, które ktoś postanowił podzielić.
Dla nas to tylko kilka dodatkowych porcji. Dla kogoś innego – cały dzień z poczuciem, że nie jest sam. Zamiast więc wyrzucać, lepiej przekazać. Bo jedzenie ma moc – nie tylko syci, ale też niesie ze sobą coś znacznie ważniejszego: godność, uwagę, ludzkie ciepło.